[ Pobierz całość w formacie PDF ]

rozgrywały się słowa Syriusza, wciąż i wciąż jak zepsuta płyta.
& całowanie się z nim na klatce schodowej&
& udawanie, że to nigdy się nie wydarzyło&
On wiedział.
Wiedział o imprezie.
A jednak&
W głowie zaczęło mi się kręcić. Bo po początkowym wstrząsie  Merlinie, wciąż nie mogę
uwierzyć, że on wiedział!  cała sytuacja nie miała żadnego sensu.
Bo jeśli Syriusz wiedział& to jak to możliwe, że James nie?
Chyba że Syriusz mu nie powiedział.
Ale czemu, do jasnego diabła, Syriusz by mu nie powiedział?
Nie mogę tego rozgryzć. Nie rozumiem. To znaczy, dość szybko wywnioskowałam, że
Syriusz najwyrazniej widział mnie i Jamesa na klatce schodowej  jak inaczej miałby
wiedzieć? Nie powiedziałam mu, moje przyjaciółki mu nie powiedziały, James nie pamięta i
jedyną inną osobą, która wie  albo raczej mam nadzieję, że to tylko jedna inna osoba.
Widzowie wydają się nagle wyskakiwać z ziemi jak letnie stokrotki  jest MJ, a mam duże
wątpliwości, że oni spotykają się na herbatce i ploteczkach. Więc Syriusz musiał zobaczyć. Ale
to nie to jest największym tutaj problemem.
Problem jest taki, że pięć dni temu James Potter mnie pocałował. Pocałował mnie,
zobaczył to jego najlepszy przyjaciel i z jakiegoś niewytłumaczalnego powodu James wciąż o
tym nie wie.
A choć jestem pewna w przypuszczeniu, że Syriusz Black i Maurice John Rosier nie
spotykają się ze sobą na babskich pogawędkach w wolnych chwilach, to nie mogę
powiedzieć tego samego o Jamesie i Syriuszu. Tak naprawdę sądzę, że są dość znani z
zamiłowania do pogaduszek w stylu starych wścibskich staruszek.
Oczywiście w bardzo męski sposób.
Ale dlaczego James nie wie?
James sam mi powiedział, że rzadko istnieje coś, czym nie dzielą się ci chłopcy. Czy Peter
nie powiedział Jamesowi o Misji Odpruderyjnowania? I trudno mi uwierzyć, że skoro moja
nowo zmieniona garderoba ma tyle znaczenia, żeby być omawianą, to moja własna osoba
przywiązana do jednej z ich osób nie jest równie, jeśli nie bardziej znacząca do omówienia na
herbatce i ciasteczkach. Minęło pięć dni  pięć dni! A po tym wszystkim, co zaszło między
mną i Jamesem w tym tygodniu& można by pomyśleć, że Syriusz coś powie. Czemu w ogóle
milczy w tej sprawie? Jaki to ma cel? To znaczy pomaga to mnie, ale wątpię, że moje
zachcianki i emocjonalne potrzeby były obecnie na samym szczycie listy priorytetów skrytych
zamiarów Syriusza Blacka.
No więc dlaczego?
Niech to szlag.
Jak do diabła mam rozgryzć szalone motywy Syriusza Blacka? Nie pisałam się na tak
jawny obłęd.
Co on tak w ogóle knuje, do jasnej cholery?
Nie wiem.
Po prostu nie wiem.
Nadal próbowałam to wszystko przetrawić, kiedy w połowie siedziałam, a w połowie
stałam przy moim łóżku w Skrzydle Szpitalnym, Grace i Emma obie były obok mnie,
wyglądając na coraz bardziej skonsternowane. Nie wiem dlaczego nie powiedziałam im o
tym, co powiedział Syriusz. Nie wiem dlaczego nie powiedziałam im o tym, co się działo. Ja
po prostu& tego nie zrobiłam.
Chyba Syriusz i ja mamy coś wspólnego.
- Lily, wszystko w porządku?  zapytała w końcu Grace, wszystkie ślady rozbawienia
zniknęły z jej twarzy. Położyła rękę na moim czole, wyglądając na zmartwioną.  Wyglądasz
jakbyś miała gorączkę. Chcesz, żebyśmy poszły po Pomfrey?
- Nie  odpowiedziałam powoli, potrząsając nadal zamgloną głową, podgryzając
czekoladę, żeby odwrócić swoją uwagę.  Nie, wszystko okej. Ja tylko& szalony moment.
Przepraszam.
- Co z Syriuszem?  zapytała Emma, podnosząc się z łóżka i stanęła obok niego.  Po co
jest ci potrzebny?
Wzruszyłam ramionami, nie czując nawet pokusy, żeby powiedzieć im, o co chodzi.  To
nic wielkiego  odparłam, uśmiechając się lekko.  Tak jak powiedziałam, szalony moment.
Naprawdę muszę zdrowieć, co? Nie ma to znaczenia  powtórzyłam raz jeszcze, kiedy nie
wyglądały na przekonane.  Serio. Chciałam tylko& przeprosić! I& cóż, pogadam z nim jutro
czy coś.
- Możesz dziś wieczorem z nim pogadać  poprawiła mnie Grace, wyciągając rękę, żeby
wziąć coś ze stolika przy łóżku. Spojrzałam na nią zdezorientowana.
- Dziś wieczorem?  spytałam.  O czym ty mówisz?
Twarz Grace była lekko zbolała, gdy się wyprostowała. Podała mi coś. Kawałek papieru. 
Szlaban  powiedziała, krzywiąc się.  Przykro mi.
Zabrałam od niej kawałek papieru. I oczywiście napisane było w znajomym piśmie
Abbott:
Proszę pojawić się w lochach o siódmej trzydzieści tego wieczora na szlaban. Madame
Pomfrey zapewnia mnie, że do tej pory zostaniesz już wypuszczona.
Och, dajcie spokój.
Dajcie spokój.
- No to jest po prostu wredne  dąsałam się, patrząc z niechęcią na kartkę.  Naprawdę
okrutne. Jestem ranna.
- Nie sądzę, że Abbott to obchodzi  odpowiedziała współczująco Grace.
Wydymałam usta.  Nie myślicie, że poważnie da mi szlaban do końca szkoły, co? 
zapytałam, pewna mała część mnie liczyła, że któraś odpowie  tak , ponieważ ludzie, którzy
mają szlabany nie mogą chodzić na randki w Hogsmeade, prawda?
- Nie wydaje mi się  rozważała głośno Emma, wdeptując tę myśl w ziemię.  Tak
naprawdę bardziej się o ciebie martwiła niż była zła.  Emma wzruszyła ramionami.  Ale
chyba musi zachować twarz. Tak groziła.
Jęknęłam, nie wiedząc czy to z ulgi czy frustracji.
Ale szczerze, Abbott nie mogła dać mi nawet dnia?
- Syriuszowi też dała szlaban?  zapytałam, przypominając sobie poprzedni komentarz
Grace o tym, że dziś go zobaczę. Zmarszczyłam brwi.  Ale to nie była jego wina 
zaprotestowałam.  Musiała widzieć, że to nie jego wina. To ja upuściłam zlewkę.
- Och, wie o tym  powiedziała Grace, machając swobodnie ręką. Rzuciłam jej spojrzenie.
Uśmiechnęła się.  Przestań się przejmować  prychnęła, najwyrazniej odnosząc się do faktu,
że szczerze byłam tym wszystkim zmartwiona.  Jestem stosunkowo pewna, że jego szlaban
ma więcej wspólnego z jego znakomitym, niekończącym się, wrzeszczącym strumieniem
przekleństw niż twoją niezdarnością. Poza tym  dodała bezbarwnie  jeśli nie to, to bez
wątpienia chodziłoby o co innego. Znasz go.
- Chyba tak  mruknęłam nieobecnie, zaciskając wargi.
Więc spędzę wieczór z Syriuszem Blackiem.
Uroczo.
Po prostu uroczo.
Grace i Emma zostały jeszcze trochę, ale muszę przyznać, że poczułam lekką ulgę, gdy
przyszła Pomfrey i wygoniła jak szalona dyktatorka, którą ona jest. Nie, żebym nie doceniała
w pełni ich towarzystwa i w ogóle, ale& no wiecie. Mam dużo do myślenia. Tak jak to, co do
jasnej ciasnej zrobię, kiedy zobaczę wieczorem Syriusza. Albo co powiem, do diabła. Albo
dlaczego nie mogę mieć przerwy w tym nieszczęśliwym świecie.
Merlinie.
Obwiniam szal.
Powiedziałam to wcześniej i powiem znowu, to jest cała wina szala.
Głupi, cholerny kawałek gównianego szala.
Hmph.
Powinnam była go zniszczyć, kiedy miałam szansę.
Pózniej Pózniej, Nadal w Skrzydle Szpitalnym
Spostrzegawcza Lily: Dzień 31
Suma Obserwacji: 193
Nie będziemy mogli nawet rozmawiać, więc czym tak się martwię? [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • domowewypieki.keep.pl