[ Pobierz całość w formacie PDF ]
pieniędzy. Nick Jordan spowodował, że ją założyła. Jakaś jej cząstka
była zdecydowana zrobić wszystko, by jej wciąż pragnął.
Nick ujął łokieć Natalie, gdy wchodzili po schodach do rzęsiście
oświetlonej rezydencji. Przez cały czas czuł zapach jej perfum, który
doprowadzał go do szaleństwa, tak jak ta sukienka. Gdy założyła ją przed
wyjściem, nie mógł oderwać od niej oczu. Materiał przylegał do jej ciała
niczym druga skóra, eksponując wszystkie jego kształty. Jej włosy
ułożone swobodnie wyglądały na lekko potargane, jakby przed chwilą
wyskoczyła z łóżka mężczyzny. To mu się podobało. Sprawiało, że
chciał posłać do diabła przyjęcie, znalezć jakieś zaciszne miejsce i
zerwać z niej ubranie. Omal nie zachichotał na głos, wyobraziwszy sobie
ją w takiej sukience na spotkaniu towarzyskim w Cowpens.
RS
89
Nagle, Natalie przystanęła u stóp schodów i przykryła usta dłonią, jak
gdyby stało się coś strasznego.
Nick zmarszczył brwi.
- O co chodzi?
- Och, Nick, nie pozwól mi się dzisiaj za bardzo schylać - wyszeptała
z niepokojem. Oczy jej rozszerzyły się z przerażenia.
Zamrugał oczami.
- Dlaczego?
- Tak się spieszyłam, że zapomniałam założyć majtki! Z trudem
przełknął ślinę.
- Nie masz na sobie tych... no wiesz, rajstop? - zapytał, spoglądając na
lekko połyskującą materię na jej kształtnych nogach.
- Tak, ale to czysty jedwab. Wszystko przez nie widać. - Zbladł, a
Natalie z trudem stłumiła śmiech. Jej sztuczka zadziałała. Nick Jordan
nie oderwie dziś od niej myśli.
- Mamy stąd wyjść?
Natalie potrząsnęła głową i westchnęła ciężko.
- Już na to za pózno. Po prostu muszę być ostrożna.
Nick zmarszczył brwi. Do diabła, ostrożna. Przede wszystkim
sukienka była za krótka. Mógł dokładnie wyobrazić sobie, jak Natalie się
schyla... Cholera. Nie będzie w stanie trzezwo myśleć. Obserwował
wdzięczne kołysanie jej bioder, gdy wchodziła przed nim po schodach.
Na czole i górnej wardze wystąpiły mu kropelki potu.
To będzie długi wieczór.
Przyjęcie już trwało, gdy weszli do holu. Natalie kilkakrotnie
przystawała, by przedstawić Nicka. Ten natomiast, myśląc wciąż o
majtkach Natalie lub raczej o ich braku, popędził wprost do bufetu.
- Whisky - powiedział. - Podwójną.
- Poproszę tylko wodę sodową - rzekła Natalie, dostrzegając zbolały
wyraz jego twarzy. Czuła się trochę winna z powodu figla, jakiego
spłatała.
Kiedy zostali obsłużeni, Natalie zaprowadziła Nicka nad basen, gdzie
grała orkiestra.
- O, tam stoi mój ojciec - rzekła.
Nick omal nie zakrztusił się swoim drinkiem.
- Twój ojciec?
- Tak. Chodz, poznasz go. - Ujęła go pod rękę i poprowadziła do
wysokiego mężczyzny o szpakowatych włosach, ubranego w garnitur
wart sześćset dolarów.
RS
90
- Tato. - Natalie dotknęła ramienia ojca. Odwrócił się.
- Nat, nie widziałem, jak wchodzisz - rzekł starszy mężczyzna.
- Przed chwilą przyjechaliśmy. Tato, chciałabym, żebyś poznał Nicka
Jordana z Cowpens, z Południowej Karoliny. Nick to mój ojciec, Lamar
Courtland.
- Czy to pan wykopał moją córkę ze śniegu? - spytał potrząsając
dłonią Nicka.
- To właśnie on - odrzekła z dumą Natalie.
- Cóż, to prawdziwa przyjemność poznać pana - rzekł Lamar
Courtland. - Nie wiem, jak mam panu dziękować za uratowanie życia
mojej córce. Moja firma prawnicza nie poradziłaby sobie bez niej. Chyba
słyszał pan, że jest uważana za najostrzejszego adwokata w Atlancie? -
Spojrzał na Natalie.
- Aadnie dzisiaj wyglądasz. Cieszę się, że stałaś się trochę bardziej
kobieca. Te klasyczne kostiumy i okulary, które przez cały czas nosisz,
nigdy nie pomogą ci znalezć męża. - Nie dostrzegł rumieńca na jej
policzkach. - Wybaczycie mi? Właśnie zobaczyłem jednego ze starych
przyjaciół. - Odszedł pospiesznie.
- Cóż, to właśnie mój ojciec - rzekła Natalie, wciąż zakłopotana jego
uwagą o szukaniu męża.
Nick patrzył za odchodzącym mężczyzną. Nic dziwnego, że
przylgnęła tak do swojego brata.
- ...A to Rick i Julie Robbins. Rick, Julie, poznajcie Nicka Jordana -
powiedziała Natalie, przedstawiając go przechodzącej obok parze.
Nick uścisnął im obojgu dłonie. Przedstawiała go tak wielu ludziom;
wiedział, że nigdy nie zapamięta ich imion.
[ Pobierz całość w formacie PDF ]