[ Pobierz całość w formacie PDF ]
mi. - Znowu ją pocałował. - Lepiej prześpijmy się trochę.
Czuła się lekka, umysł miała jasny i była przyjemnie
127
S
R
zmęczona, lecz sen nie przychodził. Doskonale zdawała sobie
sprawę, że ich pierwsza noc otworzyła nowy rozdział w jej ży-
ciu, który potrwa, dopóki śmierć ich nie rozłączy. Gdzieś daleko
zahuczała sowa. Dotąd żadnej nie słyszałam, pomyślała zasko-
czona Sabine. Ludzie mówią, że to zła wróżba, lecz to tylko taki
przesąd, pomyślała sennie. W ramionach Rohana żaden zły
omen nie był dla niej straszny.
Kiedy otworzyła oczy, była sama na ogromnym, starym ło-
żu. Z dala dobiegał szum prysznica, a unoszący się w powie-
trzu zapach kawy przyjemnie drażnił i zachęcał do wstania.
Usiadła na posłaniu i zadrżała pod wpływem porannego, rześ-
kiego powietrza. W tej samej chwili do sypialni wszedł Rohan.
Biodra miał owinięte ręcznikiem, a w rękach trzymał dwa kub-
ki.
- Chcesz już iść? - spytała rozczarowana, gdy sięgnął po
swoje ubranie.
- Muszę! - Mrugnął do niej. - Prawdziwy vigneron wcześnie
zaczyna swój dzień pracy, kochanie. I tak zostałem tu dłużej, niż
zamierzałem. - Dopił kawę, ukląkł przy łóżku i pocałował ją
namiętnie. - Zobaczymy się dzisiaj wieczorem na kolacji w za-
niku. - Zamilkł na chwilę. - Chyba pamiętasz, że jesteś zapro-
szona?
- Oczywiście. Czy możemy spotkać się wcześniej? Chciała-
bym cię zobaczyć przed tą wizytą.
* Vigneron - (franc.) właściciel winnicy.
128
S
R
- Taka jesteś zachłanna? - przekomarzał się, pieszcząc jej
ramiona.
- Znam swoje prawa i będę o nie walczyć - powiedziała, za-
bawnie krzywiąc twarz, a Rohan się roześmiał.
- Bardzo mi to pochlebia, jednak będzie lepiej, jeśli pocze-
kamy z tym do wieczora. Mam przed sobą ciężki dzień i kilka
poważnych rozmów do przeprowadzenia. Chodzi o sprawy do-
tyczące nas obojga.
- A konkretnie? - zaniepokoiła się.
- Wszystko wyjaśnię ci wieczorem - odparł i delikatnie po-
gładził jej policzek. - Niczym się nie martw. Ty także masz
przed sobą pracowity dzień. Monsieur Pallon przywiezie dziś
twoje meble.
- Rzeczywiście, całkiem zapomniałam - mruknęła zamyślo-
na. Rozbawienie zniknęło z twarzy Rohana. Nagle stał się daleki
i niedostępny, a Sabine ze wszystkich sił zapragnęła, żeby do
niej wrócił. Bardzo chciała, aby ich niedawne poczucie bliskości
towarzyszyło im przez cały dzień.
W tej samej chwili uświadomiła sobie, jak bardzo jest nie-
mądra. Przecież Rohan miał zobowiązania wobec innych ludzi i
nie mogła oczekiwać, że pośle ich do diabła, by zająć się tylko
nią. Zmusiła się do pogodnego uśmiechu.
- Idz już, skoro musisz. Zobaczymy się wieczorem.
- Naturalnie - powiedział i mocno pocałował ją na5 pożegna-
nie. - Obiecuję ci, że jutro cały dzień spędzimy razem.
129
S
R
- Ugotuję obiad na twoją cześć obiecała i dodała z psot-
ną miną: - Kilka zdrowych i pożywnych dań z angielskiej kuch-
ni.
Spojrzał na nią z politowaniem i ruszył do drzwi. Na-
tychmiast się ubrała i wybiegła na ganek, żeby mu pomachać.
Jaki ponury i brzydki poranek, pomyślała, drżąc z zimna. Z nie-
pokojem obserwowała szare chmury kłębiące się na niebie,
Kiedy monsieur Pallon przyjechał z jej meblami, już padało, i
dlatego wyładowywanie sprzętów odbywało się w szalonym po-
śpiechu. Sabine pilnowała skrupulatnie, żeby meble trafiły do
właściwych pokoi.
Kilka godzin zajęło jej doprowadzenie willi do porządku i
dziewczyna wprost padała ze zmęczenia. No cóż, sama była
sobie winna, bo po kilka razy przesuwała ciężkie meble. Sprzęty,
które zostawił mamie dziadek Hercule, wykonane są tak solidnie,
jakby miały przetrwać całą wieczność, pomyślała, wchodząc pod
prysznic. Po kąpieli włożyła czyste dżinsy i bawełnianą koszul-
kę. Pojechała do Villereal, żeby zrobić zakupy na następny
dzień. Ciągle padało, a powietrze było ciężkie, bo wiatr całkiem
ustał. I kto by pomyślał, jestem we Francji, a pogoda zupełnie
angielska. Czyżby to miały być długie deszczowe wakacje?
Kiedy dotarła do supermarketu, jutrzejszy obiad dla Rohana
miała już zaplanowany. Zacznie od zupy pomidorowej własnej
roboty. %7ładnych koncentratów! Następnie poda pieczeń. Tylko
przy deserze miała zamiar do konać drobnego oszustwa i kupić
130
S
R
w pobliskiej cukierni apetycznie wyglądające ciasto z owocami.
Wróciła do domu i dokonała przeglądu skromnej garderoby,
zastanawiając się, jak powinna się ubrać na kolację w zamku.
Zresztą cokolwiek włoży, i tak nie dorówna wytwornym arysto-
kratkom. Baronowa i Antoinette na pewno ubiorą się w olśnie-
wające kreacje. Zresztą mniejsza o suknię; problem w tym, jak
uspokoić stargane nerwy przed kolejnym spotkaniem z Antoinet-
te. Była przerażona na myśl o konfrontacji z tą opryskliwą ko-
bietą. W przeciwieństwie do Rohana wcale nie była pewna, że
łatwo będzie ją usunąć z ich życia. Powinni o tym szczerze po-
rozmawiać. Może to jeden z owych trudnych tematów, które Ro-
han obiecał z nią dzisiaj omówić, zanim przedstawi Sabine jako
przyszłą żonę? Wciąż była zdumiona, że podczas kilku dni jej
życie tak bardzo się zmieniło.
Zaparkowała samochód przed gankiem i wyjęła plastikowe
torby z bagażnika. Płaskie zawiniątko z ciastem, obwiązane kolo-
rową tasiemką, ostrożnie umieściła na siedzeniu, aby się nie
zgniotło. Gdy podeszła do drzwi, zobaczyła kartkę. Tym razem
ktoś zostawił ją na schodku i przycisnął kamieniem. %7ładnej ko-
perty, tylko zwykły świstek z krótką informacją, napisaną na
maszynie:
Muszę się z tobą zobaczyć przed kolacją, więc spotkajmy
się w wieży o piątej. R.".
Aż podskoczyła z radości. Tak bardzo chciała go zobaczyć i
poprosić, by wieczorem wspierał ją, gdy będzie musiała stawić
131
S
R
czoło dumnym i aroganckim arystokratom. Gdy rozpakowała
wszystkie produkty, zaczęła się zastanawiać nad treścią listu i do-
szła do wniosku, że wiadomość jest niepokojąca. Pewnie doszło
do awantury i dlatego Rohan chciał ją o tym uprzedzić. No cóż,
zawsze mogę się wymówić migreną i zrezygnować z tej kolacji,
pomyślała. W ogóle będę się trzymać z dala od La Tour Mon-
chauzet, przeżyłam tam już dość upokorzeń, dodała gniewnie.
Deszcz ustał w chwili, gdy zbierała się do wyjścia. Narzuciła
sweter na ramiona i ruszyła w drogę. Gdy zagłębiła się w las,
[ Pobierz całość w formacie PDF ]