[ Pobierz całość w formacie PDF ]

ma się takie mnóstwo pieniędzy jak Luc.
- Jutro i ja będę bogata - odezwała się w zadumie.
- Chyba jesteś jedyną kobietą na świecie, która ma
odwagę powiedzieć mi to przed ślubem.
Uśmiechnęła się z roztargnieniem. Luc był cudow-
ny, fantastyczny, piękny, niezwykły, boski.. Nie znaj-
dując już innych superlatywów, utkwiła w nim wzrok
pełen uwielbienia, a on odpowiedział jej takim
ogniem w oczach, aż ciarki przeszły ją od stóp do
głowy.
Poprzedniego wieczora Luc znów opowiadał jej o
swojej rodzinie. Głęboko wstrząsnęła nim śmierć
rodziców i siostry w katastrofie samolotowej, i tak
naprawdę nigdy nie pogodził się z tym faktem. Ca-
therine była pewna, że Luc nigdy nie przyzna się do
dręczącego go poczucia winy. W pogoni za sukcesem
nie miał czasu dla rodziny. Dał im bogactwo, ale nie
dał siebie. Interes był zawsze na pierwszym miejscu.
Wysłał ich na kosztowne wakacje w ramach
rekompensaty za jeszcze jedną odwołaną jego wizytę
i już nigdy ich nie zobaczył żywych. Gdy z pozorną
obojęt-
SPOTKANIE PO LATACH 91
nością mówił o tym ostatniej nocy, były to tego
rodzaju zwierzenia, na które mógł sobie pozwolić
tylko pod osłoną ciemności, w sypialni. Aż do tej
chwili nie rozumiała, jak trudno było Lucowi wyrazić
najskrytsze myśli i uczucia.
Podniósłszy się na kolana, zdjęła górną cześć
bikini. Jak się tego spodziewała, jego ciemne oczy
powędrowały pożądliwie w kierunku obnażonych
piersi. Gorący rumieniec oblał jej policzki, a gdy
wygięła plecy, żeby odpiąć klamerkę, intensywność
jego spojrzenia wzbudziła w niej odwieczną
satysfakcję Ewy.
- Lubisz, gdy ci się przyglądam - zauważył
leniwie, nieco rozbawiony.
- Powinieneś udawać, że tego nie widzisz.
- Jak mogę udawać, gdy jesteś tak słodka?
Pochylając się zręcznie, uniósł ją z łatwością z
leżaka. Jedną rękę położył na jej włosach, a
zmysłowymi ustami szukał jej ust. Zwiat zawirował
nagle, a w głowie jej się zakręciło. I nieważne, jak
często ją dotykał, za każdym razem było to samo.
Zawsze przenikała ich oboje ta sama,
obezwładniająca, fizyczna rozkosz. W ciągu długich,
pełnych namiętności godzin, zamieniających noc w
dzień, a dzień w noc, siła, z jaką jej pożądał,
wyczerpywała ją do granic możliwości.
Z ociąganiem oderwał się od jej ust
- Nie mogę się tobą nasycić. - Wyznaniu temu
towarzyszył zmysłowy pomruk, który bynajmniej nie
ostudził jej rozpalonej krwi, gdy leżała dalej z głową
w jego ramionach. - Zastanawiam się od dawna,
dlaczego nie zachodzisz w ciążę.
- W ciążę? - zapytała nieswoim głosem, odsuwając
się od niego dziwnie przestraszona.
- Tylko nie wmawiaj mi, że wierzysz w bociany
-drażnił się z nią. - Możesz mi wierzyć lub nie, ale to,
co robiliśmy przez ostatnie dni, miało na celu coś
więcej niż samą tylko przyjemność.
Zadrżała.
92 SPOTKANIE PO LATACH
-Tak, ale...
-I nie stosowaliśmy żadnych środków, żeby temu
zapobiec - przypomniał jej z całkowitym spokojem.
Catherine była zaskoczona, ze problem, który był
kiedyś tak ważny, teraz całkiem uszedł jej uwagi. Nie
miała przy sobie pigułek antykoncepcyjnych. Naj-
widoczniej już ich nie używała. Konieczność pamiętania
o nich była kiedyś zmorą jej życia. I gdyby Luc
wiedział, jak często jej się to zdarzało, prawdopodobnie
czułby się tak, jak ona teraz.
To wszystko sprawiało, że trudno jej było tak po
prostu rozmawiać z Lucern o dzieciach. Ale przecież
skoro się pobiorą, będzie to rzecz naturalna. W takiej
sytuacji uznała, że jej paniczny lęk, gdy o tym wspo-
mniał, był całkiem nieuzasadniony.
Luc, nieświadom tych rozterek, pogłaskał ją piesz-
czotliwie po plecach i przytulił mocniej do siebie.
-Nie zauważyłaś tego? - zapytał łagodnie.
-Nie - odpowiedziała cicho, z poczuciem winy.
-Chcę mieć dzieci, dopóki jestem wystarczająco
młody, żeby się nimi cieszyć.
Pomyślała, że mógłby coś jej o tym wspomnieć,
zanim powziął taką decyzję. Jednak perspektywa
urodzenia dziecka Lucowi była bardzo kusząca.
- Tak - zgodziła się pełna zadumy.
Wodząc ręką po obojczyku, co sprawiało jej zmy-
słową przyjemność, powiedział ochryple:
-Wiedziałem, że się ze mną zgodzisz. Teraz, za
miast zaglądać do każdego mijanego wózka z dziec-
kiem, będziesz mogła pomyśleć o własnym.
-Czy rzeczywiście zaglądam? - szepnęła.
-Tak - odpowiedział krótko.
Kiedyś, w minionym okresie, Luc był zimny i obojętny
wobec spraw związanych z dziećmi. Naturalnie, zasko-
czyło ją teraz, że tak natychmiast chce mieć dziecko. Ak po
chwili zastanowienia zaczęło to nabierać sensu.
Luc podchodził do małżeństwa tak, jak do plano-
SPOTKANIE PO LATACH 93
wanego interesu: zarówno z jednym, jak i z drugim
wiązał pewne nadzieje. Chciał mieć dziedzica, to
wszystko; nie można budować imperium bez dynastii.
Mimo to nie mogła zdobyć się na uśmiech i pozbyć
irracjonalnego łęku.
Było to wbrew zdrowemu rozsądkowi. Kochała Luca.
Lubiła dzieci. W czym więc problem? Ale uczucie leku
pozostało, a w skroniach zaczynało pulsować. Rozległ
się dzwonek telefonu stojącego na stole i Luc
niecierpliwie sięgnął po słuchawkę.
Rozmawiał po japońsku z opanowaniem człowieka
znającego płynnie kilkanaście języków. Unosząc brwi
westchnął i odłożył słuchawkę.
- Muszę iść do gabinetu, żeby zatelefonować do
kilku osób. Wrócę tak szybko, jak tylko będę mógł.
Promienie słońca odbijały się oślepiająco w basenie
kilka metrów dalej. Aagodny wiaterek musnął wodę
marszcząc z lekka jej powierzchnię. Ból głowy utrudniał
Catherine myślenie. Czy to nie skutek zbyt długiego
przebywania na słońcu?
Jakiś dzwięk wyrwał ją z niespokojnej drzemki.
Miedzy drzewami ukazało się dziecko: biegło na krótkich
nóżkach w pogoni za piłką. Catherine, widząc, że piłka
zmierza wprost do wody, zerwała się przerażona. Ale
dziecko złapało piłkę, zanim doturlała się do krawędzi
basenu. Od strony zamku nadbiegła jedna ze służących.
- Scusi, signorina, scusi! - tłumaczyła się, z trudem
łapiąc oddech i obejmując dziecko, które zapłakało
głośno w proteście. Catherine ze wstrzymanym od-
dechem patrzyła, jak uciekało z piłką w objęciach.
Pulsowanie w głowie przez chwilę stało się wprost
nieznośne, ale wkrótce ustąpiło. Po stanie chwilowego
odrętwienia poczuła, trudne do zniesienia, przerażenie.
Daniel! Daniel! Gdy odzyskała pamięć, przestał dla niej
istnieć cały otaczający ją świat
Chwyciła słuchawkę telefonu i nacisnęła guzik [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • domowewypieki.keep.pl