[ Pobierz całość w formacie PDF ]
Przyciska usta do mojej szyi, a mnie ogarnia fala gorąca.
Ukrywasz coś przede mną, moja droga?
Nie szepczę. Nigdy nic przed nim nie ukrywam. Oddaję mu się chętnie i
bezwarunkowo, za każdym razem. Czasem potrzebna jest odrobina delikatnej
perswazji, ale w końcu zawsze dostaje to, czego chce.
Opuszcza rękę i zaczyna pocierać mnie między udami z idealną siłą i w
idealnym tempie. Wytrzymuję jego spojrzenie w lustrze. Jasny gwint, znów
dławi mnie pożądanie. Odrzucam głowę do tyłu, dzięki czemu ma doskonały
dostęp do mojej szyi, jego język wędruje po niej w górę, kreśli kółka we
wrażliwym zagłębieniu pod uchem.
Jeszcze raz? szepcze mi do ucha, pieszcząc łechtaczkę.
Potrzebuję cię.
Skarbie, jestem taki szczęśliwy, gdy to mówisz. Zawsze?
Zawsze potwierdzam.
Z jego gardła wyrywa się pomruk uznania.
Cholera, muszę się w tobie znalezć. Gwałtownie przyciąga mnie za
biodra i ustawia się przy wejściu, po czym wbija się we mnie z przeszywającym
krzykiem, który odbija się echem w przestronnej łazience.
O cholera, Jesse! Opieram się o blat, przygotowana na jego atak.
Rzuca się naprzód.
Nie... wyrażaj... się!
Zostaję poddana niezmordowanej, rozpaczliwej rundzie karzących pchnięć,
Jesse wrzeszczy jak opętany, szarpie mną do tyłu i wbija się przerazliwie
głęboko. Kręci mi się w głowie, zmaltretowana i sponiewierana tracę zmysły
pod wpływem najintensywniejszego, najbardziej bolesnego i
najrozkoszniejszego narkotyku, czyli pana Wymagającego we własnej osobie.
Zwieszam bezwładnie głowę, Jesse kładzie mi ręce na ramionach.
Spójrz na mnie! krzyczy, akcentując każde słowo zdecydowanym
pchnięciem. Wciągam gwałtownie powietrze, ociężale unoszę głowę i odnajduję
w lustrze jego odbicie, ale trudno mi skupić wzrok. Usiłuję przytrzymać się
blatu, gdy zderza się z moimi pośladkami, postękując. Na jego czole rysuje się
głęboka zmarszczka, mięśnie szyi ma napięte. Wymagający, brutalny władca
seksu powrócił. Nigdy nie będziesz nic przede mną ukrywać, prawda, Avo?
warczy pomiędzy wysilonymi stęknięciami.
Nie!
Bo nigdy mnie nie opuścisz, prawda?
Znowu się zaczyna. Cała to pokręcona gadka w trakcie seksu robi mi z
mózgu większą sieczkę niż ten potężny szturm na moje ciało.
Dokąd, do cholery, miałabym odejść?! krzyczę z frustracji przy
następnym bezlitosnym pchnięciu.
Nie przeklinaj! ryczy. Powiedz to, Avo!
O Boże! krzyczę. Kolana załamują się pode mną, Jesse łapie mnie
szybko w pasie i podtrzymuje. W moim świecie zapada głucha cisza, targa mną
fala spazmów tak gwałtownych, że mam wrażenie, że serce stanęło mi w piersi.
Jezu! Jesse osuwa się na podłogę, przewraca na plecy i rozrzuca ręce na
boki, tak że leżę na nim, plecami do niego, kołysana jego oddechem. Mój umysł
spowija mgła, moje biedne ciało zastanawia się, co się właściwie stało. To
rżnięcie miało przemówić mi do rozumu. Ale w jakim celu?
Do cho... Zaciskam usta, zanim wyrwie się z nich kolejne przekleństwo,
ale on i tak odnajduje moje biodro i daje mi kuksańca. Hej skarżę się.
Powstrzymałam się. To już postęp.
Otacza mnie ramionami i zaciąga się moim zapachem.
Nie powiedziałaś tego, co chciałem.
%7łe cię nie opuszczę? Nie opuszczę cię. Zadowolony?
Tak, ale nie o to mi chodziło.
Więc o co?
Wzdycha głęboko, prosto w moje ucho.
Nieważne, chcesz jeszcze raz?
Prycham. Wiem, że nie będę w stanie mu odmówić przede wszystkim nie
pozwoli mi na to. Jesse chichocze pode mną.
Oczywiście. Nie mogę się tobą nasycić odpowiadam z powagą.
Zastyga pode mną, ale zaraz obejmuje mnie jeszcze mocniej.
To dobrze. Czuję dokładnie to samo. Ale z powodu twojej krnąbrności i
nieposłuszeństwa moje serce wystarczająco dużo już przeszło w ciągu ostatnich
dwudziestu czterech godzin. Nie wiem, ile jeszcze jest w stanie znieść.
Musi być równie stare jak ty.
Hola, moja droga. W jednej chwili znajduję się pod nim, twarzą do
łazienkowej podłogi. Gryzie mnie w ucho, dysząc w nie gorącym oddechem.
Mój wiek nie ma tu nic do rzeczy. Podskubuje moje ucho, a ja wiję się pod
nim i skręcam. To twoja wina! mówi oskarżycielsko, łapiąc mnie za biodro.
Nie! wrzeszczę, bezskutecznie próbując się uwolnić. W porządku,
poddaję się!
Najwyższy czas, do cholery zrzędzi, wypuszczając mnie z objęć.
Stary piernik mruczę z uśmiechem.
Błyskawicznie podrywa mnie z podłogi i przypiera do ściany, przytrzymując
mi ręce nad głową. Wydymam usta, żeby powstrzymać śmiech.
Wolałem boga oznajmia i całuje mnie tak, że serce staje mi w piersi,
napiera na mnie całym ciałem i popycha w górę ściany. Naprawdę nie mogę
się tobą nasycić.
Uśmiecham się.
Jesteś moją kusicielką. Muska wargami moją twarz, a ja wzdycham.
Jesteś głodna? pyta.
Tak. Prawdę mówiąc, umieram z głodu.
To dobrze. Odwzajemnia mój uśmiech. Przeleciałem cię, a teraz
zamierzam cię nakarmić. Obejmuje mnie ramieniem i rusza do sypialni.
Włóż koronkową bieliznę mówi miękko i znika w garderobie, skąd wychodzi
kilka minut pózniej w zielonych, pasiastych spodniach od piżamy. Uśmiecham
się. Uwielbiam go w zgniłym odcieniu zieleni. Spotkamy się w kuchni.
Umowa stoi?
Stoi odpowiadam cicho. Mruga do mnie i wychodzi z sypialni, a ja
zaczynam szukać bielizny.
Rozglądam się po pokoju, ale nie widzę ani śladu moich toreb, więc
wchodzę do garderoby, gdzie odnajduję tylko sukienki i buty. Mówił coś o
ubraniach na kilka dni. Jest ich tu znacznie więcej, wszystkie wiszą równiutko w
jednym miejscu. Uśmiecham się na myśl, że Jesse wydzielił dla mnie niewielką
część swojej ogromnej garderoby.
Wciąż owinięta ręcznikiem, schodzę do kuchni i zastaję Jessego z głową w
lodówce.
Nie mogę znalezć moich rzeczy informuję drzwi lodówki.
Jesse wystawia zza nich głowę i omiata mnie wzrokiem.
Możesz zostać nago mówi, zamyka lodówkę i podchodzi do mnie ze
słoikiem masła orzechowego w dłoni. Cathy ma wolne, więc w lodówce pusto.
Zamówię coś. Na co masz ochotę?
[ Pobierz całość w formacie PDF ]