[ Pobierz całość w formacie PDF ]

jeszcze dwieście.
- Co wam tak zależy...
- Mój tato jest tam, w środku...
Zapadło milczenie, kierowca zastanawiał się nad propozycją.
- To jak blisko może nas pan podwiezć?  powtórzyła pytanie Alexa.
Taksówkarz spojrzał na jej odbicie we wstecznym lusterku.
- Trzysta pięćdziesiąt funciaków? - upewnił się. Odpowiedziała
skinieniem głowy.
- Całkiem blisko.
Mężczyzna wyjaśnił im, że tak długo, jak długo to będzie możliwe,
zostanie na południowym brzegu rzeki, kierując się na zachód, i spróbuje
przejechać na drugi brzeg Tamizy jak najbliżej Chelsea. Przez cały czas miał
włączone radio i szydził z kolejnych ekspertów oraz członków paneli
dyskusyjnych, którzy przedstawiali swoje opinie. Wyznał pasażerom, że
osobiście uważa, iż jest to inwazja pozaziemska i że ludzie uwięzieni w
kopule zostali porwani i będą poddawani jakimś eksperymentom.
- Widziałem dokument na ten temat - wyjaśnił.  Oni obserwują nas od
dawna.
Trey zerknął na Alexę, która siedziała nieruchomo z lekko pochyloną
głową i ze wzrokiem wbitym w podłogę. Słyszał urywki szeptanych przez nią
słów, które z pewnością nie należały do żadnego znanego mu języka.
Wyczuł, że kierowca przygląda im się w lusterku.
- Jesteście stuknięci, że tam jedziecie. Rozumiem, że jej tata tam się
znalazł, ale teraz już nic nie można dla niego zrobić. Trzymają go pewnie w
jakimś pokoju, z probówką w każdym otworze ciała, i zamieniają w nie
wiadomo co. Pozaziemska manipulacja genetyczna - dodał ściszonym głosem,
po czym wydarł się na kierowcę innego samochodu, który niespodziewanie
wcisnął się przed nich. - To pierwszy etap inwazji. Jak tylko was wysadzę,
wracam do domu. Zrobię duże zapasy, zamknę się na trzy spusty i
przeczekam to wszystko. Nie dam się złapać, żeby na mnie
eksperymentowali.
Zatrzymało ich czerwone światło. Kiedy mężczyzna zaciągnął ręczny
hamulec, coś zastukało w samochodzie. Odgłos się nasilał, aż Trey poczuł, że
przez jego ciało płyną wibracje.
- Co jest?! - zawołał taksówkarz.
Portmonetka, którą Alexa położyła obok siebie po tym, jak wybrała
pieniądze z bankomatu, uniosła się, lecz Trey szybko przycisnął ją ręką do
siedzenia.
- Może ma pan problem z tylną ośką?  zasugerował i aż się skurczył, gdy
usłyszał własne słowa.  Stukająca ośka? - pomyślał. - To chyba niemożliwe .
Mały odświeżacz powietrza w kształcie drzewka, zawieszony na żyłce na
wstecznym lusterku, zaczął kołysać się w przód i w tył, najpierw powoli, a
potem coraz szybciej. Kierowca przyglądał mu się przez chwilę przerażony, a
potem jęknął. Wnętrze samochodu wypełniły różnorodne dzwięki. Do tego
każdy luzny przedmiot, każda szczelina i każde spojenie zaczęły wibrować.
Tego było już za wiele dla i tak mocno przestraszonego mężczyzny.
- Nadchodzą! - zawołał, po czym otworzył drzwi i wtoczył się na jezdnię,
niemal wpadając pod koła przejeżdżającego samochodu.
- Zaczekaj! - zawołał Trey, lecz tamten już pędził ulicą, krzycząc coś do
przechodniów i spoglądając w niebo, jakby spodziewał się, że w każdej chwili
spłynie stamtąd snop światła i wessie go do statku kosmicznego.
Tymczasem grzechotanie w samochodzie nieoczekiwanie ustało, a
odświeżacz powietrza znieruchomiał.
- Wiem, gdzie oni są - powiedziała Alexa. - A przynajmniej gdzie jest Hag.
- Zwietnie - wycedził Trey przez zaciśnięte zęby.
Dziewczyna dostrzegła złość na jego twarzy i spojrzała na siedzenie
kierowcy.
- A gdzie on się podział? - zapytała.
- Przez te twoje czarodziejskie hocki-klocki, nasz taksówkarz postanowił,
że dalej pobiegnie.  Pokazał kciukiem za siebie. - W tej chwili drałuje w
tamtą stronę i namawia wszystkich, żeby zrobili to samo, bo przybył E.T. i
zaraz ich pożre.
- Och.
Usłyszeli za sobą klakson. Zwiatło zmieniło się na zielone.
- Będziesz musiała poprowadzić  zakomenderował Trey i wskazał głową
kierownicę.
- Nie potrafię! Zaliczyłam ledwie dziesięć lekcji.
Klakson odezwał się ponownie. Trey odwrócił się i machnął ręką w
uspokajającym geście.
- To i tak dziesięć więcej niż ja. Posłuchaj, nie mamy wyboru. A poza tym
jesteśmy już blisko. Dopiero co widziałem informację, że na stadion trzeba
skręcić na następnym moście. - Kiwnął głową w kierunku nawigacji.
- Jedz tak, jak ci to pokaże.
Alexa chciała coś powiedzieć, ale się powstrzymała, gdy po raz trzeci [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • domowewypieki.keep.pl