[ Pobierz całość w formacie PDF ]
którego pani Bantry uznała za najbrzydszego mężczyznę, jakiego widziała w życiu.
Kilka chwil wcześniej, właśnie gdy dłoń pani Bantry sięgała do przycisku dzwonka, Marina Gregg
zwróciła się do męża łagodnym, choć pełnym entuzjazmu głosem.
To miejsce jest cudowne, Jinks, po prostu cudowne. Coś, czego zawsze pragnęłam. Cisza.
Angielski spokój, angielski krajobraz. Mogę sobie wyobrazić, że jeśli będzie trzeba, spędzę tutaj
nawet całe życie. Poznamy angielski styl. Każdego popołudnia będziemy pili chińską herbatę z
mojego ślicznego serwisu w stylu króla Jerzego. I wyglądali przez okno na te przepiękne angielskie
trawniki. Czuję się tak, jakbym w końcu wróciła do domu. Chyba mogłabym tu osiąść, być spokojna i
szczęśliwa. To miejsce stanie się moim domem. Tak czuję. Dom.
Jason Rudd (dla swojej żony Jinks) uśmiechnął się. Był to uśmiech przychylny i pobłażliwy, choć
nie pozbawiony pewnej rezerwy. Jason już wiele razy słyszał podobne słowa. Być może tym razem
okaże się to prawdą. Może tutaj Marina Gregg poczuje, że jest w domu,, Jednak zbyt dobrze znał te
wybuchy entuzjazmu. Zawsze była tak pewna, że znalazła w końcu to, do czego dążyła.
Jest wspaniały, skarbie przyznał. Jego głos miał miłe, dzwięczne brzmienie. Naprawdę
wspaniały. Cieszy mnie, że ci się podoba.
Podoba? Jestem zachwycona. A ty nie?
Oczywiście zapewnił Jason. Oczywiście.
Dom nie jest taki zły, pomyślał. Dobry, porządnie zbudowany, w dość brzydkim wiktoriańskim
stylu. Musiał przyznać, że robił solidne i bezpieczne wrażenie. Teraz, kiedy te najgorsze z
niewyobrażalnych wręcz braków zostały uzupełnione, można tu mieszkać w miarę wygodnie.
Odpowiednie miejsce, by wracać od czasu do czasu. Przy odrobinie szczęścia, pomyślał, Marina nie
zniechęci się przez jakieś dwa, dwa i pół roku.
Westchnęła cicho.
Jak cudownie znów czuć się dobrze. Znowu być zdrową i silną. Radzić sobie ze światem.
A on powtórzył:
Oczywiście, kochanie. Oczywiście.
W tej właśnie chwili otworzyły się drzwi i włoski lokaj wprowadził panią Bantry.
Marina Gregg zachowała się czarująco. Wyszła na spotkanie, wyciągając ręce i powtarzając, jak
miło jest znowu widzieć panią Bantry. I cóż za przypadek, że po spotkaniu w San Francisco przed
dwoma laty, ona i Jinks kupili właśnie ten dom. I ma nadzieję, naprawdę ma nadzieję, że pani Bantry
nie przeszkadza to przemeblowanie i wszystkie zmiany. I że pani Bantry nie traktuje ich jak intruzów.
Wasz przyjazd to jedno z najbardziej ekscytujących wydarzeń, jakie tu miały miejsce
oświadczyła pani Bantry uprzejmie i rzuciła okiem w stronę kominka.
Marina Gregg jakby dopiero teraz sobie o tym przypomniała.
Nie zna pani mojego męża, prawda? powiedziała. Jasonie, to jest pani Bantry.
Pani Bantry spojrzała z zaciekawieniem. Pierwsze wrażenie, że Jason Rudd jest najbrzydszym
mężczyzną, jakiego kiedykolwiek widziała, zostało nieco złagodzone. Miał interesujące oczy,
wyjątkowo głęboko osadzone. Przepastne i spokojne jeziorka, pomyślała pani Bantry i poczuła się
niczym autorka romansów. Reszta twarzy była wyraznie kanciasta, niemal śmiesznie
nieproporcjonalna. Nos sterczał w górę, a odrobina czerwonej farby bez trudu zmieniłaby go w nos
klowna. Usta też były duże i smutne, jak u klowna. Pani Bantry nie wiedziała, czy był właśnie w tej
chwili wściekły, czy zawsze tak wyglądał. Kiedy przemówił, głos miał nieoczekiwanie przyjemny,
głęboki i powolny.
O mężu powiedział nie należy zapominać. Ale zapewniam panią, że żona bardzo się
cieszy, mogąc panią gościć. Mam tylko nadzieję, że w pani przekonaniu nie powinno być odwrotnie.
Musicie wybić sobie z głowy takie pomysły oświadczyła pani Bantry. Nie zostałam
wypędzona z mojego domu. To nigdy nie był mój dom. Gratulowałam sobie w dniu, kiedy udało mi
się go sprzedać. Jego prowadzenie było wyjątkowo kłopotliwe. Lubiłam ogród, ale dom to
prawdziwa udręka. Od kiedy stąd odeszłam, prowadzę naprawdę ciekawe życie. Jeżdżę za granicę i
odwiedzam moje zamężne córki, wnuki oraz przyjaciół we wszystkich częściach świata.
Córki powtórzyła Marina Gregg. Ma pani córki i synów?
Dwóch synów i dwie córki odparła pani Bantry. I każde w innej części świata. Jeden w
Kenii, jeden w Południowej Afryce. Jedna gdzieś w Teksasie, a druga, dzięki Bogu, w Londynie.
Czworo powiedziała Marina Gregg. A wnuki?
Do tej pory dziewiątka. Być babcią to świetna zabawa. Nie trzeba się martwić rodzicielską
odpowiedzialnością. Można rozpuszczać dzieci bez żadnych ograniczeń&
Jason Rudd przerwał jej.
[ Pobierz całość w formacie PDF ]