[ Pobierz całość w formacie PDF ]
Policja przypuszcza, że strzał oddano pózniej.
A ta godzina szósta dwadzieścia, oznaczona w liście?
Została pewno dopisana inną ręką ręką mordercy.
Anna zbladła.
Potworne!
Nie zwróciła pani uwagi, że cyfry nie były skreślone pismem pani męża?
Dla mnie cały list napisany był jakby obcym pismem.
Uwaga ta nie pozbawiona była słuszności. Były to dość nieczytelne bazgroły, pułkownik Protheroe
zaś pisał zawsze czysto i starannie.
Ksiądz proboszcz jest pewien, że oni nie podejrzewają już Lawrence a?
Mam wrażenie, że niewinność jego została stwierdzona.
Ale proszę księdza proboszcza, któż to mógł zrobić? Lucjusz nie był zbyt lubiany, wiem o tym.
ale z drugiej strony nie sądzę, żeby miał jakichś zaciętych wrogów. W każdym razie nie miał chyba
wrogów tego rodzaju.
Potrząsnąłem głową.
Jest to dla mnie tajemnica.
Przypomniałem sobie siedmioro podejrzanych panny Marple. Kto to może być?
Pożegnawszy się z Anną przystąpiłem do wykonania pewnego własnego planu.
Wróciłem do Starego Dwom ścieżką przez las. Kiedy doszedłem do drogi za ogrodami, cofnąłem
się i wybierając miejsce, gdzie poszycie było, jak mi się zdawało, zdeptane, skręciłem ze ścieżki i
ruszyłem na przełaj przez zarośla. Las był gęsty, krzewy tworzyły zwartą plątaninę. Nie posuwałem
się więc zbyt szybko, aż naraz posłyszałem, że ktoś inny przedziera się nieopodal przez zarośla.
Zatrzymałem się w niepewności, gdy naraz ujrzałem Lawreuce a Reddinga. W ręku niósł wielki
kamień.
Miałem pewnie zdziwiona, minę, bo Redding wybuchnął śmiechem.
Nie rzeki to nie jest dowód rzeczowy, ale dar na zgodę.
Dar?
No, powiedzmy, wstęp do pertraktacji. Chcę mieć pretekst do złożenia wizyty pańskiej
sąsiadce, pannie Marple, a mówiono mi, że największą przyjemność można jej sprawić, przynosząc
ładny kamień czy odłamek skały do japońskiego ogródka, który sobie zakłada.
To prawda powiedziałem. Ale co pan chce od staruszki?
Zaraz wyjaśnię. Panna Marple musiała widzieć wszystko, co zdarzyło się wczoraj po południu
przy plebanii. Mogło to być coś niekoniecznie związanego ze zbrodnią a w każdym razie coś. co
jej zdaniem ze zbrodnią nie miało nic wspólnego. Jakiś dziwny czy groteskowy nawet incydent,
jakieś drobne zdarzenie, które może stać się dla nas kluczem do zagadki. Być może sądziła, że nie
warto o nim wspominać policji.
Owszem, to możliwe.
W każdym razie warto popróbować. Bo ja muszę dotrzeć do sedna tej sprawy. Chociażby tylko
przez wzgląd na Annę. A nie mam zbytniego zaufania do Slacka jest niezmiernie gorliwy, ale
gorliwość nie zastąpi inteligencji.
Widzę, że jest pan owym ulubionym bohaterem powieści kryminalnych, detektywem
amatorem. Nic jestem zresztą pewien, czy w życiu tacy detektywi również biorą zawsze górę nad
zawodowcami.
Redding spojrzał na mnie bystro, po czym roześmiał się nagle.
A co ksiądz proboszcz robi w lesie? Zarumieniłem się.
Na pewno to samo, co ja. Przysiągłbym, że to samo. Niepokoi nas ta sama myśl. W jaki sposób
morderca dostał się do gabinetu? Albo przez ogród, albo przez drzwi frontowe, albo& czy istnieje
trzeci sposób? Chciałem sprawdzić, czy znajdę jakieś połamane lub stratowane krzaki w pobliżu
muru ogrodowego plebanii.
Tak. o to mi właśnie chodziło przyznałem.
Ale nic wykonałem zamiaru ciągnął dalej Lawrence bo przyszło mi nagle do głowy, że
warto najpierw pójść do panny Marple i zapylać, czy nikt nie przechodził tędy w tym czasie, kiedy
byliśmy w pracowni.
Potrząsnąłem głową.
Twierdzi stanowczo, że nikt tędy nie przechodził.
Owszem, nikt taki, kogo by uważała za kogoś brzmi to jak bzdura, ale ksiądz proboszcz
rozumie chyba, co mam na myśli. Bo może, na przykład, przechodził listonosz, mleczarz albo
chłopiec od rzeznika słowem ktoś. czyja obecność jest rzeczą tak naturalną. że się nawet o niej nic
wspomina.
Jak widzę, czytuje pan Chestertona powiedziałem, a Lawrence nie zaprzeczył.
Ale takie przypuszczenie może być trafne?
Owszem przyznałem.
Bez dalszych rozmów poszliśmy do panny Marple. Pracowała w ogrodzie i zawołała nas, gdy się
ukazaliśmy na ścieżce.
Widzi ksiądz proboszcz szepnął Lawrence ona nikogo nie przeoczy.
[ Pobierz całość w formacie PDF ]