[ Pobierz całość w formacie PDF ]
wykorzystał ten szczęśliwy traf. A wszystko dla tej przeklętej sterty skarbów, które
znaczyły dla niego więcej niż żona, córka i syn.
Sukinkot&
Jack? Tess oparła się na łokciu, próbując zobaczyć twarz Jacka. Co się
stało?
Nic. Pocałował ją w czoło. Wyzywałem się za to, że jestem idiotą, i to co
najmniej podwójnym.
No cóż, skoro to wszystko, to może zdołam ci w czymś pomóc? Przytuliła się
do niego. Jeśli wspólnie się nad tym zastanowimy, na pewno uda nam się spisać całą
listę powodów, dla których jesteś idiotą, a nie jakieś żałosne dwa. Ja zacznę.
O nie, ani mi się waż! Popchnął ją tak, że znowu leżała na plecach, i zbliżył
twarz do jej twarzy.
Tess pogłaskała go po policzku.
Wszystko w porządku? Wiem, że wczoraj nie było ci łatwo mówić o tym
wszystkim.
Nigdy nie jest łatwo stanąć oko w oko z prawdą. Ale cztery lata temu
powinniśmy byli więcej ze sobą rozmawiać.
Wtedy, jak to ująłeś, nie mieliśmy sobie zbyt dużo do powiedzenia. Nie
wiedzieliśmy wszystkiego, co wiemy teraz. Nie byłeś gotowy, a ja na pewno nie
uwierzyłabym w żadne krytyczne słowa pod adresem tatka.
Kiedy dorosłaś, Tess? Kiedy tak zmądrzałaś? Opuściłem dziewczynę, piękną i
upartą, a powróciłem do kobiety.
Twierdziłeś, że chcesz z powrotem tamtej dziewczyny, pamiętasz? I to zaledwie
kilka dni temu.
Przecież powiedziałem, że jestem idiotą. Pocałował ją w szyję. Moim
zdaniem powinnaś zapomnieć o wszystkim, co wygadywałem pierwszego dnia.
Tess westchnęła, gdy położył dłoń na jej piersi.
Czy zaczniemy od początku, Jack? Czy myślisz, że to w ogóle możliwe?
Uniósł głowę i raz jeszcze popatrzył jej w oczy, w których dostrzegł łzy.
Mamy syna odparł. Powinniśmy przynajmniej spróbować.
Ale czy to jest dobry początek? Czy tylko zacieramy obraz całości? Bo to
zawsze nas łączyło i nigdy nie wystarczało.
Jack opuścił powieki. Wiedział, że Tess ma rację, choć bardzo mu się to nie
podobało. Musieli wyjaśnić sobie pewne rzeczy, żeby w ogóle przystąpić do dyskusji o
przyszłości. Do tego dochodził fakt, że jeśli Sinjon nie miał jeszcze jednego asa w
rękawie, wkrótce czekała go śmierć albo wygnanie z Anglii. Los dawnego mistrza zależał
teraz od Jacka.
Przetoczył się na plecy i wbił wzrok w baldachim ze szmaragdowego aksamitu.
Nasz syn to skowronek oznajmiła Tess szybko i odrzuciła kołdrę. Chyba
zadzwonię po Beatrice. Ubiorę się, a potem pójdę do pokoju Jacques a i zjem z nim
śniadanie. Przywykł do tego, że widzi mnie z samego rana. Muszę też porozmawiać z
Emilie o wyjezdzie do Blackthorn. Nie będzie zachwycona, ale na pewno zrozumie.
Może dołączysz do nas na śniadaniu? W zasadzie mogę uwolnić Jacques a z aresztu w
pokoju dziecięcym i pozwolić mu zejść do jadalni. Po pierwsze, musi częściej widywać
Pucka, zanim&
Tess? Chodz tutaj, dobrze? Po tych słowach Jack wziął ją w ramiona i
pocałował. Tess na moment zamarła, jakby spodziewała się czegoś innego niż ten
symboliczny pocałunek, a potem przywarła do Jacka. Położył ręce na jej ramionach i
lekko jÄ… odsunÄ…Å‚. Wszystko w porzÄ…dku, rozumiem. Zaczniemy od poczÄ…tku.
Przygryzła wargę i skinęła głową. Potem zaskoczyła go, poprawiając koszulę
niczym nieśmiała dziewica, zupełnie jakby nie znał każdego skrawka jej ciała.
Może teraz rzeczywiście idz i zrób to, co planujesz. Przy okazji poinformuj
młodego panicza Jacques a, że jego ojciec, który nigdy nie przestrzega protokołu,
zażyczył sobie jego obecności przy stole tego ranka.
Uśmiech Tess sprawił, że Jack poczuł ukłucie w sercu.
Tak właśnie zrobię szepnęła.
Po chwili znikła i Jack został sam, lecz wcale nie czuł się samotny. Być może po
raz pierwszy odkąd dorósł i zobaczył świat takim, jakim był.
Tess i Jack przyglądali się w stajni, jak służba szykuje do drogi luksusowy powóz
podróżny ze złotym herbem markiza Blackthorn. Tess westchnęła dyskretnie. Nigdy
dotąd nie rozstawała się z Jacques em. Syn był jedynym stałym elementem w jej życiu po
Å›mierci René.
Kiedy powóz i towarzyszący mu dwaj jezdzcy zniknęli za rogiem, ruszyła wraz z
Jackiem do domu.
O czym szeptałeś dziś z Puckiem, kiedy żegnałam się z Jacques em? zapytała.
Nie dosłyszałam.
Doskonale. A więc nam się udało. Właśnie dlatego szeptaliśmy odparł Jack.
Znów uderzył ją jego znakomity humor. Było tak, jakby wreszcie uwolnił się od
ciężaru, który latami dzwigał na barkach.
Czy te szepty miały cokolwiek wspólnego z Jacques em? Nie przewidujesz
kłopotów, prawda? zaniepokoiła się. Nie mówiliśmy w domu o jego wyjezdzie, sam
zaniosłeś go na plac do oczekującego powozu i byłeś bardzo ostrożny. Chyba nie mamy
powodów do obaw?
Najmniejszych. Tyle tylko że chyba zapomniałem wspomnieć Puckowi o
skłonności Jacques a do wyrażania opinii o podróżach poprzez opróżnianie zawartości
żołądka. Myślisz, że powinienem był mu o tym powiedzieć?
Tess wyraznie się odprężyła.
Już za pózno odparła z uśmiechem. Jak sądzę, przekona się o tym na
własnej skórze. Biedaczysko.
Puck czy Jacques?
Och, Puck, naturalnie. Jacques owi ani trochÄ™ to nie przeszkadza. No, ale o
czym szeptaliście?
O markizie powiedział Jack, gdy weszli do gabinetu. Zajął miejsce za
biurkiem, podczas gdy Tess rozsiadła się wygodnie na brzegu ogromnej kanapy obitej
skórą w kolorze burgunda. Puck przypomniał mi, że Cyril chce koniecznie ze mną
porozmawiać. Właściwie to z całą naszą trójką. Wziął do ręki mosiężny nożyk do
listów i zaczął się nim bawić. Nawet gdybym chciał, nie mógłbym zapomnieć, gdy
Beau i Puck bezustannie o tym mówią.
Przyszło jej do głowy, że bardzo chciał uniknąć tego spotkania.
Jak myślisz, co chce ci powiedzieć? spytała.
Doskonale wiem, o co mu chodzi. Chce rozdzielić między nas swoje ziemie.
Beau i Puck dostali już mniejsze posiadłości, więc pewnie i ja mam coś otrzymać. Nigdy
nie brałem od niego jałmużny i nie wiem, dlaczego uważa, że pozwolę ofiarować sobie
ziemiÄ™.
Pozwolisz? Tess ze smutnym uśmiechem pokręciła głową. Uważasz, że to
będzie dla niego jakiś zaszczyt?
Jack ostrożnie otworzył list, całkiem jakby zrobiono go z delikatnego kryształu.
Nie jestem jego synem, Tess.
Ale za takiego cię uważa. Mówiłeś, że wychowałeś się razem z Beau i Puckiem.
Czy kiedykolwiek traktował cię inaczej? Czy dał ci do zrozumienia, że nie jesteś mile
widziany?
Przecież nie o to chodzi odparł Jack z rozdrażnieniem.
A o co?
Wpatrywała się w niego, a on wbił wzrok w przestrzeń, widząc rzeczy, których
[ Pobierz całość w formacie PDF ]