[ Pobierz całość w formacie PDF ]
zaproszenie, wtargnął do środka.
Del odwróciła się na pięcie, ruszając w głąb pokoju. Poszedł za nią,
spragnionym wzrokiem obejmując jej figurę. Była w ładnie dopasowanych
dżinsach i T schirtcie, pod którym rysowały się wszystkie słodkie
okrągłości. Włosy miała rozpuszczone, a nim zatargał nagły lęk, że miałby
już nigdy nie dotykać tych wszystkich skarbów! Byłoby to naprawdę
straszne.
111
RS
Weszli do salonu, z którego drzwi na lewo prowadziły, jak spostrzegł,
do dwóch sypialni, a na prawo do jadalni i do buduaru. Wszystko tutaj
lśniło od marmurów, złoceń i polerowanego mahoniu. Sam na moment
poczuł się nieswojo. To nie było otoczenie, do którego przywykł, on,
wychowany kiedyś na ranczu, a dziś przedstawiciel klasy średniej. Aurelia
Parker, wraz z tym, co ją otaczało, stanowczo nie była osobą z jego sfery.
Następnie uprzytomnił sobie, że Del porzuciła tego rodzaju luksusy,
odchodząc od matki. Jej własne mieszkanie było wygodne, ale skromne.
Pracowała też za średnie pieniądze, i, zdaje się, nie przyjmowała nic od
Aurelii, prócz drobnych prezentów na urodziny. Bogactwo nie było jej
potrzebne do szczęścia. Sam miał nadzieję, że nie myli się w tych swoich
ocenach.
Tymczasem Del zasiadła w fotelu przy wielkim kominku z czarnego
marmuru. Przysunął sobie drugi fotel, ustawiając go tak, aby byli jak
najbliżej siebie. Nie zaprotestowała przeciw temu, choć jej odwrócone
spojrzenie i ułożenie ciała wskazywały niedwuznacznie, co myśli o Samie.
A on nie wiedział teraz, od czego zacząć. W końcu wypowiedział
najprostsze z możliwych zdań:
Del, przepraszam.
Zmarszczyła czoło i ich spojrzenia pierwszy raz, odkąd tu weszli,
skrzyżowały się.
Ty przepraszasz? Ty? Przecież to ja nakłamałam.
Ja też się mijałem się z prawdą. Jeśli niedosłownie, to przez różne
niedopowiedzenia. Nabrał więcej powietrza. I za mało brałem pod uwagę
to, co ty czujesz. W ogóle wydaje mi się, że niewiele rozumiałem.
Del schowała kciuk w zwiniętej dłoni. Zadrżał jej podbródek, jednak
udało jej się nad sobą zapanować.
112
RS
Sam odczekał chwilę.
Poopowiadaj mi coś o sobie poprosił. O swoim dzieciństwie. Tak
mało o tobie wiem.
Nie zareagowała. Znów zadrżał jej podbródek. Widać było, że z całej
siły stara się nie rozpłakać.
Poczuł jej ból aż w swoim sercu. Rozumiał także, iż jest mu
współwinny.
Z tego co mówiłaś mi o matce powiedział cicho wynikało, że była
ona jakąś... Jakby tu po wiedzieć... %7łe się sprzedawała?
Del zamrugała, wyraznie zaskoczona. Uniosła nawet, po swojemu,
jedną brew.
Sprzedawała się? Na jej ustach pojawił się cień uśmiechu, który
jednak szybko zniknął. No nie, nic takiego. Była tylko zawsze bardziej
zajęta swoją karierą, urodą i romansami niż dzieckiem... Chyba wiesz, że
miała czterech mężów?
Pokręcił głową. Niespecjalnie śledził hollywoodzkie kroniki
towarzyskie. Ten rodzaj pracy śledczej nigdy go nie pociągał.
Dwóch ślubnych przybrało sobie nawet jej nazwisko uzupełniła
Del. A mój tata nazywał się Pietro Caminito i był jej pierwszym mężem.
Zginaj w wypadku. Umilkła. Potem westchnęła. Nie, matka nie była
złym człowiekiem, nigdy mnie nie maltretowała czy coś takiego. Tyle że...
wykonała nieokreślony gest.
Samowi przypomniał się nagle wątek zabawowy z życiorysu Aurelii.
No a te jej różne imprezy? Mówiłaś, że raz nawet jakiś facet
zaatakował cię na przyjęciu.
Wzruszyła ramionami.
113
RS
To było party po jednej z jej sesji zdjęciowych. Ludzie bawili się na
zewnątrz, w ogrodzie, ale jeden gość myszkował akurat po domu. ł znalazł
mnie w moim pokoju. Przyparł mnie do ściany...
Samowi nie udało się powstrzymać prymitywnego przekleństwa.
Wyobraził sobie Del jako dziewczynkę molestowaną przez jakiegoś starego
łotra i zapłonął świętym gniewem. Czuł się gotowy do mordu.
Robert go powstrzymał uzupełniła szybko Del. Był wtedy
właśnie moim ojczymem. Nigdy przedtem nie widziałam go tak wściekłego.
Powalił tamtego, a potem wezwał policję, która go aresztowała... Jego
kariera filmowa była skończona. Odtąd zresztą matka zawsze już
wynajmowała ochroniarzy na swe przyjęcia.
Sam skrzywił się.
Ale przyjęcia trwały nadal? Znów uśmiechnęła się lekko.
A co sugerujesz? W tej branży nie ma pracy bez zabawy. Ludzie
bawią się tu zawodowo. Mnóstwo rzeczy obgaduje się podczas różnych
party, zawiera się pożyteczne znajomości i tak dalej.
Na krótko oboje zamilkli.
Ty z czasem zmieniłaś swe nazwisko powiedział nagle Sam. Ale
dlaczego na Smith? Skąd ci się wziął ten Smith?
Poruszyła brwiami.
A, bo to było panieńskie nazwisko mojej babci ze strony mamy, z
tym że kończyło się jeszcze dodatkowo na e". Nie chciałam, by ktokolwiek
traktował mnie jakoś inaczej tylko dlatego, że jestem córką swojej matki.
Potrząsnęła głową. Mama myślała, że prawdopodobnie nie potrafię być
szczęśliwa bez męża. Nie wyobrażasz sobie, iloma kandydatami próbowała
mnie skusić! Spojrzała w bok. Ale ja dość się napatrzyłam na różne jej
własne perypetie małżeńskie, żebym to naprawdę miała chęć powtarzać.
114
RS
No tak, pomyślał. W istocie mogło to być zniechęcające, te wszystkie
hollywoodzkie niby śluby i rozwody, skandale, podziały milionowych
majątków, szum prasowy wokół tego i tak dalej.
Nie to, żebym nie kochała swojej matki podjęła Del. Ona nie jest
jakąś czarownicą. Tyle że... chciałam się już od mej odseparować. I waśnie
dlatego wymyśliłam sobie gotowego męża. Brązowe oczy Del popatrzyły
poważnie i szczerze. Sam, jeszcze raz przepraszam, że to na ciebie padło.
Wzruszyła ramionami. Nigdy by mi nie przyszło do głowy, że ty i
[ Pobierz całość w formacie PDF ]